Obudziliśmy się w Xilitla na campingu przy hotelu Finca Santa Monica. Psy szczekały całą noc i kiedy zmęczyły się o wschodzie, ptaki rozpoczęły swoje serenady. Zaskakująco, w tej zalesionej okolicy, do której przyjechaliśmy ostatniej nocy absolutnie nie było żadnych owadów, które by nas niepokoiły. Temperatura była około 18°C. Zaczęliśmy nasz dzień wcześnie od wizyty w Las Pozas, położonych zaledwie 500 m od naszego obozowiska.
Urodzony w Szkocji, Edward James był bogatym filantropem miłującym poezję i sztuki piękne. Z upływem lat zafascynował go surrealizm. W 1940 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a cztery lata później do Meksyku. Tutaj w Xilitla, stworzył swój Eden. W górach, wśród subtropikalnych lasów deszczowych, pomiędzy naturalnymi wodospadami i stawami, James przelał swoją kreatywność w rzeźby surrealistyczne. Las Pozas ( "naturalne baseny") to tajemniczy ogród sztuki i natury. Chodząc tam szlakami napotkaliśmy niezliczone schody, rampy, mosty i wąskie, kręte chodniki. Wiele rzeźb przypomina kwiaty, rośliny i drzewa.
Betonowe surrealistyczne konstrukcje architektoniczne mają również surrealistyczne nazwy. Nasza ulubiona to "Most fleur-de-lys (kwiatu lili) lub taras Tygrysa". Inne ciekawe nazwy to "Pokój z drzwiami w kształcie wieloryba", "Trzy-piętrowy dom, który mogłyby być pięcio," lub "Wanna w kształcie oka".
W samo południe zaczęliśmy podążać drogą w kierunku Zatoki Meksykańskiej. Nasz postęp był bardzo powolny. Przejeżdżaliśmy przez setki górskich wiosek. Nie było tam żadnych coutas czyli płatnych autostrad, które mogłby skrócić nasz czas podróży w tym regionie. Zajęło nam to prawie 9 godzin, aby przejechać tylko 370 km.