Padało mocno na wybrzeżu. Byliśmy nad Costa Emeralda (szmaragdowe wybrzeże) nad Zatoką Meksykańską. Rejon ten był daleki od wywarcia na nas pozytywnego wrażenia. Jedyne co zobaczyliśmy tam to błotniste kałuże na plaży i opustoszałe brzydkie ośrodki wypoczynkowe. Nie było tam absolutnie nic godnego polecenia o tej porze roku. Szukaliśmy kempingu, ale trudno było znaleźć coś przyzwoitego. Finalnie zdecydowaliśmy się spędzić noc w motelu Torre Molino. Wyglądało na to, że byliśmy tam jedynymi gośćmi.
Jedynym powodem, dla nas, aby spędzić noc na Costa Emeralda była jego bliskość do El Tajin. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy, aby zobaczyć jedno z największych i najważniejszych miast Mezoameryki.
Tajin to bóg piorunów, to miasto nosi jego imię. Społeczeństwo Tajin rozkwitało przez ponad 600 lat, aż do roku 1200. Strategiczne położenie na trasie między Zatoką Meksykańską i regionem centralnym pomagało kontrolować przepływ towarów. Dobrobyt tego miasta oparty był na handlu i rolnictwie. Religia opierała się na ruchach planet, Słońca i Księżyca. Doprowadziło to do wybudowania wielu piramid ze świątyniami. Poświęcanie ofiar dla bogów odgrywało bardzo ważną rolę w El Tajin, czego wyrazem jest wiele kamiennych boisk. Jest ich tutaj więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu Mezoameryki.
Mezoamerykańskie piramidy mają wiele wspólnych elementów architektonicznych, styl El Tajín jest jednak unikalny pośród nich. Oprócz tradycyjnych elementów talud-tablero, wiele struktur tutaj zawiera dodatkowe nisze dekoracyjne. Najbardziej znanym przykładem jest siedmio-piętrowa Piramida Nisz. Głębokie nisze pierwotnie malowane w środku na czarno są symbolem przejścia do zaświatów.
Gra w piłkę była ważnym elementem kulturowym prekolumbijskich społeczeństw. Nie było to zwykłe wydarzenie sportowe. W Mezoameryce, gra w piłkę miała znaczenie rytualne. W El Tajin boiska otoczone piramidami były miejscami świętymi. Mecz rozgrywany był dla bogów, a gracz, który zdobył zwycięski punkt był ścinany. Ofiara życia miała wyzwalać pozytywną energią zwracaną bogom. Rytuał ten uwypukla fundamentalne różnice między Mezoameryką, a kulturą europejską. Europejczykom trudno zrozumieć jest, dlaczego uśmiercany jest wygrywający, a nie przegrany. Powinna być to kara, a nie nagroda. W prekolumbijskiej kulturze przelanie krwi miało odwrotny sens niż dla nas dzisiaj. Gracze nie byli niewolnikami ani schwytanymi wrogami. Uczyli się oni niuansów gry i doskonalili swoje ruchy zwykle przez długi czas. Jedynym celem, do którego dążyli było zdobyć pewnego dnia ten jeden zwycięski punkt. Wiedzieli oni doskonale, jaki los czeka zwycięzcę, lecz nadal pragnęli wygrać. Dla nich śmierć przez podcięcie głowy była zaszczytem i nagrodą. Był to sposób osiągnięcia bezpośredniego kontaktu z bogami.