Podróżując po stanie Utah, zafascynowały nas zmienność krajobrazu i różnorodność roślinności. Widoczna gołym okiem odmienność występuje nie rzadko, co kilka lub kilkanaście kilometrów. Związane jest to nie tylko z różnicą wysokości, ale również z unikalnym ukształtowaniem terenu na płaskowyżu Kolorado, który przecież zajmuje większą część Utah. Ciekawe są tam niezliczone kaniony, klify, różnokolorowe formy skalne takie, gęste zielone lasy i pustynne równiny. Unikalność tego obszaru znalazła swe odbicie w istnieniu wielu parków narodowych i stanowych. Wspaniałym jest fakt, że wiele z tych parków udostępnia swe tereny również dla podróżników off-road. Daje to możliwość podziwiania piękna tego rejonu z nieco innej perspektywy.
Kolejnym przystankiem na naszej drodze był park narodowy Bryce Canyon. Jest to wyjątkowo imponujące miejsce, a szlak o nazwie Wall Street jest niepowtarzalny, choć podobieństwo do słynnej ulicy w Nowym Jorku jest tylko symboliczne. Potężna ilość czerwonych słupów skalnych nazywanych hoodoo czyni to miejsce szczególnie ciekawym. Było gorąco i słonecznie, gdy wyruszyliśmy w pieszą wędrówkę. Szybko jednak zstąpiły chmury i zaczęło lać. Zrobiło się chłodno i nieco zmarzliśmy. Jako jedyny na deszczu skorzystał Balios, który zmył z siebie trochę brudu po naszych szalonych dniach off-roadingu. Przed zmrokiem dotarliśmy w okolice Różowych Wydm (Coral Pink Sand Dunes). Tam z kolei było ciepło. Wspaniały zachód słońca dał możliwość zrobienia kilku portretów i wielu zdjęć niesamowitego piaszczystego krajobrazu.
W środku nocy obudziło nas niesamowite zawodzenie kojotów. Zwierzęta węszyły wokół naszego obozowiska. Wystraszył je dopiero alarm Jeepa, który wzbudzony został przez detektor ruchu.