Barbados nie jest dużą wyspą. W niecałe 3 godziny można objechać cały kraj w około. Po drodze odwiedziliśmy kilka plaż i zatrzymaliśmy się, aby zobaczyć ruiny hotelu, stary cmentarz z potężnymi drzewami, oraz opuszczoną latarnię morską. Na wyspie nie ma autostrad, a po drodze spotyka się bardzo niewiele ciężarówek. Jadąc wąskimi drogami od jednej wioski do drugiej odczuć można atmosferę prawdziwych Karaibów.
Po drodze spotkaliśmy nawet dzikie małpy z Barbadosu. Jest to gatunek kotawca jasnonogiego. Te nieduże małpy wyraźnie boją się ludzi, gdyż zniknęły z pola widzenia szybciej niż zdążyłem wyjąć aparat. Nie pochodzą one z Karaibów. Przywiezione zostały one na statkach niewolników z Senegalu i Gambii w Afryce Zachodniej około 350 lat temu.