Na początku XX wieku Alfred Mitchell, zamożny biznesmen z Connecticut w USA, miał ambicję wybudowania rezydencji na Jamajce, wówczas brytyjskiej kolonii. Wybrał Folly Point, spokojny półwysep na północnym wybrzeżu wyspy. Z widokiem na Morze Karaibskie z jednej strony i Góry Błękitne z drugiej, było to idealne miejsce na dom zimowy dla niego i jego żony.
Zbudowanie na odległej wyspie tak wspaniałej rezydencji z nowoczesnymi udogodnieniami, takimi jak bieżąca woda, sauna, kryty basen i prąd z własnego generatora parowego, było kosztowne. Bogata rezydencja przypominała rzymską willę i liczyła prawie 60 pokoi. Otaczał ją tropikalny ogród z pawiami i małpami. Mitchel zmarł w 1911 roku w wieku 80 lat, zaledwie sześć lat po ukończeniu rezydencji. Jego żona sprzedała majątek, który szybko popadał w ruinę.